Recenzja książki „Bałkany. Podróż w mniej znane” Aleksandry Zagórskiej-Chabros
Różnie bywało, ostatnimi czasy, z wszelakimi wyjazdami i wczasami. Część z nas musiała zrezygnować ze swoich planów, biura turystyczne wstrzymywały działalność, granice zamykano i otwierano na przemian. Jedyne, do czego obecny, trwający wciąż, chaos możemy wykorzystać, to poczynienie planów na przyszłe wakacje. A w przyszłości tej warto wziąć pod uwagę Półwysep Bałkański, do czego stara się nas przekonać Aleksandra Zagórska-Chabros.
Książka nie jest przewodnikiem, choć z pewnością zalicza się do działu „Podróże/turystyka”. Sporo tu relacji z odwiedzanych przez autorkę i jej partnera miejsc, a w zasadzie ich wspomnienia zajmują większą część tomu. Niech to będzie przestroga dla osób, które spodziewają się „oprowadzania” po Bałkanach i oczekują ciekawostek historycznych albo kulturowych. Tak naprawdę głównym elementem, na którym się skupimy, jest road trip, czyli podróż autem. Dostaniemy rzeszę porad odnośnie punktów widokowych, miejsc do zaparkowania samochodu i noclegu na dziko, a pod koniec omówienia każdej z tras, również podsumowanie, gdzie najważniejsze informacje są czytelnie pogrupowane.
Choć nie jest to może zbyt eko, autorka potrafi zachęcić do zorganizowania wypadu na własną rękę. Samochód ma to do siebie, że pochłania chciwie paliwo, ale za to ułatwia przemieszczanie się i pozostawia nam dużą dozę niezależności. To my decydujemy co i kiedy oglądamy, dokąd ruszymy, a co ominiemy. Ta strategia sprawdzi się, szczególnie jeśli chodzi o Bałkany, bo z tego, co można wyczytać, wynika, że to skupisko pięknych krajobrazów, gdzie sama jazda na ich tle wynagradza nam wszystkie trudy i znoje. Rzeczywiście, zdjęcia zamieszczone w książce szalenie zachwycają. Niezależnie czy wolicie góry, czy morze, łąki, czy lasy, piach, czy klify – wszystko to znajdziecie na tym terenie. A do tego jeszcze kilka uroczych mieścin i (nieco mniej urokliwych) bunkrów.
Z relacji autorki wynika, że z roku na rok mieszkańcy tych krajów, a przede wszystkim Albanii oraz Bośni i Hercegowiny, coraz chętniej i lepiej angażują się w rozwijanie turystyki. Rządy też starają się podrasować nieco infrastrukturę, co raz wychodzi lepiej, a raz gorzej, jednak jakość dróg wyraźnie się podnosi. Jest więc duża szansa, że poza spokojną podróżą, okraszoną zjawiskowymi widokami, będziemy w stanie spotkać wielu lokalnych, życzliwych przewodników, którzy oprowadzą nas po okolicy. Mieszkańcy Bałkanów słyną ze swojej gościnności i optymizmu, co może nam się gryźć z wyobrażeniem narodów, będących nie tak dawno w stanie wojny.
Najwięcej miejsca w książce zajął opis Albanii. Faktycznie, to miejsce na tle innych zdecydowanie się wyróżnia i sama czuję, że odwiedzę ten kraj w przyszłym roku. Później mamy coraz chudsze rozdziały, poświęcone Bośni i Hercegowinie, Słowenii, Rumunii, Czarnogórze, Macedonii Północnej oraz Bułgarii. Paradoksalnie najmniej zachęca ta ostatnia, mimo że obfituje w znane kurorty. Mimo to każdy rozdział jest napisany w przyjemny sposób, ze skromną dawką humoru. Brakło mi może precyzyjniejszych map z oznaczeniami samej autorki, bo dostajemy tylko klasyczne, z zaznaczoną trasą, a lepiej sprawdziłyby się te z zaznaczonymi noclegami, restauracjami czy punktami widokowymi. Wywnioskowanie położenia konkretnych punktów podróży z samej opowieści jest średnio praktyczne, ale poza tym to naprawdę wartościowa (i przydatna!) lektura, przede wszystkim dla osób, które szukają inspiracji na kolejne wyjazdy i nie boją się wyruszyć w mniej znane.
Autorka recenzji: Klaudia Sowa
Książkę znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.