Biografia to bardzo lubiany przeze mnie gatunek. Inspirujący, dający do myślenia, przejmujący. Dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę. Przyciągająca wzrok kobieca okładka dodatkowo zachęciła mnie do przeczytania a że dotyczy rodziny Stuhrów, było dodatkowym bodźcem.
Nie ma chyba osoby, która nie znałaby rodziny Stuhrów. Jest ojciec rodziny Jerzy i syn Maciej – aktorzy. W ich cieniu – Basia, żona i matka. Ale czy na pewno w cieniu? Po przeczytaniu książki nie jestem o tym przekonana. Barbara Stuhr to bardzo ciekawa osoba, która pokazała w książce swój obraz świata; ciekawy i barwny, smutny i depresyjny, radosny i pełny pasji.
Książka „Basia. Szczęśliwą się bywa” jest opowieścią kobiety, wybitnej skrzypaczki, która młodość spędziła koncertując na całym świecie. Wielka kariera nagle została przerwana dramatycznymi wydarzeniami osobistymi; chorobą męża i córki. Jest to opowieść o kobiecie, która znalazła w sobie wewnętrzną siłę aby wspierać najbliższych w walce z chorobą nowotworową, aby sklejać to, co się rozpada i trwać w tym, co było i jest jej całym światem.
Życie Pani Basi nie było łatwe, ale pewnie dlatego książka, mino że opowiada o bardzo trudnych momentach w życiu, ma bardzo pozytywny wydźwięk, bo żeby dźwignąć ciężar życia, trzeba mieć w sobie mnóstwo radości i pokory. Książka napisana jest bardzo lekkim językiem, trafiającym do czytelnika w sam środek serca. Główna bohaterka i zarazem autorka książki pozwala czerpać ze swej życiowej mądrości garściami.
Rzecz, która uderzyła mnie czytając książkę, to autentyczne obrazy, tworzące się w głowie podczas pochłaniania kolejnych kart książki. Napisane bez upiększania i lukrowania rzeczywistości, stanowią dopełnienie obrazu rodziny Stuhrów. Stanowią potwierdzenie tego, że kobieta jest siłą swojego mężczyzny.
Książkę autentycznie pochłonęłam w ciągu jednego wieczoru. Czyta się ją jednym tchem. Napisana bardzo fajnym, lekkim językiem trafia do czytelnika i pozwala zatracić się w tej historii. Miałam wrażenie, że czytałam najlepsza książkę obyczajową, którą bezwzględnie trzeba zekranizować.
Czytając ostatnią stronę i zamykając książkę siedziałam w bezruchu przez dłuższy moment. Nie chciałam wyjść z tej historii. Teraz pisząc te kilka słów na temat biografii nadal mam w głowie fragmenty niezwykle wzruszające, dramatyczne, ale też te, wywołujące uśmiech na mojej twarzy.
Urzekły mnie fragmenty wypowiedzi bliskich osób autorki, które ze swojego punktu widzenia opowiadały o wydarzeniach rozgrywających się w rodzinie. Cudowne, stare zdjęcia, domknęły całość tej fascynującej opowieści potwierdzając jej autentyczność.
Polecam tę książkę wszystkim, którzy pragną poznać historię prawdziwą kobiety autentycznej, mądrej, szczerej i bardzo silnej. Mam wrażenie, że dzięki tej książce, ja sama staję się silniejsza.
Marta Moś