Recenzja książki „Crave. Pragnienie”

„Zagłębia się we mnie, nawet gdy ziemia lekko drży pod moimi stopami. A potem przyjemność wzrasta, rozpalając mnie, sprawiając, że wychodzę z siebie, że drżę. Zapominam o tym, jak oddychać. Przyciskam się do niego jeszcze mocniej, wyciągam ręce do góry i nad głowę, żeby wplątać palce w jego włosy. Następnie obejmuję dłonią jego szczękę i dociskam mocniej skórę do jego ust, zamykając oczy. Jestem zdesperowana, żeby otrzymać więcej”. Od premiery „Zmierzchu” minęło już prawie szesnaście lat, ale kolejne pokolenie autorów czerpie z bestsellerowej powieści Stephenie Meyer pełnymi garściami. Jedną z takich pisarek jest z pewnością Tracy Wolff. Jej „Crave. Pragnienie” to pierwszy tom serii rozgrywającej się w Akademii Katmere na Alasce, szkole „tak elitarnej, że nawet Google o niej nie słyszało”.

Grace przeżyła ogromną tragedię. W wypadku samochodowym straciła oboje rodziców. Po krótkim pobycie w domu przyjaciółki, musi opuścić słoneczne San Diego i przenieść się na drugi koniec kraju – na Alaskę, gdzie „wszystko jest po to, żeby zabić cię w ciągu dziesięciu sekund lub nawet mniej”. Wujek Grace i od teraz jej prawny opiekun prowadzi mieszczącą się w złowieszczym zamku na odludziu Akademię Katmere, w której uczy się też jego córka Macy. Nastolatka bierze pod swoje skrzydła onieśmieloną kuzynkę i stara się ułatwić jej adaptacje w nowym miejscu. Ta przebiega burzliwe, bo tuż po przyjeździe Grace o mało nie traci życia, a to dopiero początek jej problemów. Dziewczyna szybko „staje się bohaterką jakiegoś romansu dla nastolatków”, „nową dziewczyną śliniącą się na widok najgorętszego, najbardziej nieosiągalnego chłopaka w szkole”. Jaxon Vega jest seksowny, mroczny i potwornie niebezpieczny, a do tego skrywa pewien sekret. Jakby tego było mało, na Grace uwagę zwraca jego śmiertelny wróg, a wokół cierpiącej z powodu choroby wysokościowej nastolatki zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy.

Okładka „Zmierzchu” – czarne tło, na nim białe dłonie trzymające czerwone jabłko. Okładka „Crave. Pragnienie” – czarne tło, na nim biały kwiat ochlapany krwią. A to dopiero początek podobieństw, z którymi autorka wcale się nie kryje, a wręcz je podkreśla, dając bohaterce do przeczytania powieść Stephenie Meyer. W obu książkach mamy ten sam trójkąt miłosny – niczego nieświadoma nastolatka, która właśnie przeniosła się do nowego miejsca plus dwóch niesamowicie atrakcyjnych i całkiem niezwyczajnych chłopaków. Tracy Wolff właściwie tylko zamienia liceum na akademię mieszczącą się w zamku. To akurat było całkiem zgrabnym zabiegiem, bo Katmere ma w sobie coś intrygującego. Podobały mi dowcipne tytuły rozdziałów i wpleciony w fabułę komizm słowny i  sytuacyjny, ale irytowało mnie ciągłe powtarzanie jak seksowny jest Jaxon. Autorka bez przerwy to podkreśla, czasami kilkukrotnie na jednej stronie. Ile można? Główną bohaterkę trudno było mi polubić, a całość jest przydługa i przegadana.

„W zasadzie jedyną rzeczą, co do której nabrałam pewności w ciągu ostatnich tygodni, było to, że bez względu na to, jak źle się sprawy mają, zawsze może być jeszcze gorzej…”. Największym atutem „Crave. Pragnienie” jest miejsce akcji. Sama chętnie odwiedziłabym Akademię Katmere, ale poza tym powieść Tracy Wolff nie grzeszy oryginalnością. Wszystko to już było i to znacznie lepiej napisane. „Crave. Pragnienie” to propozycja dla nastoletnich czytelników do szaleństwa zakochanych w wampirach i pewnie wielu z nich książka przypadnie do gustu, ale mnie pierwszy tom serii nie zachęcił do sięgnięcia po kolejne.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin

Książkę „Crave. Pragnienie” i inne książki young adult znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.