Recenzja książki „Dom szpiegów” Daniela Silvy

Szpiegowanie ma długą historię, nawet dłuższą niż podejrzewałam. Oto bowiem sam „Mojżesz wysyłał swoich agentów na przeszpiegi do ziemi Kanaan. Zaliczając pierwszą porażkę w dziejach wywiadu”. „Dom szpiegów” to bezpośrednia kontynuacja „Czarnej wdowy” i siedemnasty tom serii z Gabrielem Allonem, który wreszcie oficjalnie powrócił do świata żywych. Saladyn nadal pozostaje na wolności, więc nowy szef Biura, ten niezastąpiony „książę ognia, anioł zemsty”, jest gotowy na podjęcie ogromnego ryzyka, by schwytać najniebezpieczniejszego terrorystę świata.

Międzynarodowa opinia publiczna jeszcze nie doszła do siebie po zamachach w Waszyngtonie, a dżihadyści postanowili uderzyć po raz kolejny. „Mimo upodobania do tajemnic Saladyn kochał scenę. A czy może być lepsza niż West End w Londynie?”. Stolicą Zjednoczonego Królestwa wstrząsa seria ataków. Terroryści uderzają „w serce Londynu i odtąd Londyn nigdy już nie miał być taki sam”. Gabriel Allon udaje się do Paryża, by ponownie spotkać się ze swoim przyjacielem – szefem Grupy Alfa. Podczas rozmowy z Paulem Rousseau przed budynkiem przy Rue de Grenelle dochodzi do wybuchu. W tym samym czasie Peter Marlowe, nowy narybek MI6,  wyjeżdża na swoją pierwszą zagraniczną misję. Zanim ruszy tropem przestępców, dostarczających broń tak zwanemu Państwu Islamskiemu, odwiedzi Korsykę, gdzie stanie do pojedynku z wyjątkowo groźnym przeciwnikiem.

Kto pracuje w służbach wywiadowczych? Sami zawodowi kłamcy, którzy „prawdą dzielili się tylko między sobą. Wszyscy inni – ich żony, dzieci, obywatele, których przysięgali chronić – znali jedynie ich maski”. Żeby być dobrym szpiegiem, trzeba być znakomitym aktorem. Przekonała się o tym doktor Natalie Mizrahi. „Historia jej pobytu w mrocznym sercu kalifatu ISIS weszła do annałów Biura jako jedna z najbardziej brawurowych misji wywiadu izraelskiego”, a teraz Natalie czeka kolejne wyzwanie – udawanie znudzonej żony rosyjskiego bogacza, który osiadł w luksusowej willi na Lazurowym Wybrzeżu. Ale doktor Mizarahi nie jest jedyną postacią, z jaką ponownie się spotkamy w „Domu szpiegów”. Na karty powieści Silvy wrócił też mój ulubiony bohater z „Angielskiego szpiega” – Christopher Keller, i pozostaje żałować, że autor nie poświęcił mu więcej miejsca! Pojedynek Kellera z tą „bezimienną kreaturą w płowe plamy i z rudą brodą”, wyleniałym draniem nadal chodzącym po tym świecie, mimo udzielonego mu ostatniego namaszczenia, przejdzie do historii literatury szpiegowskiej. Wszystkie rozdziały poświęcone Kellerowi wprowadzały mnie w świetny nastrój, szczególnie jego szkolenie i próby przystosowania się do nowych metod pracy. Niech nikogo nie zmyli umieszczenie na okładce widoku na Tamizę, Most Westminsterski i Big Bena. Akcja „Domu szpiegów” rozrywa się głównie na południu Francji i w Maroku. Dopiero na wielki finał, i jest to chyba najbardziej emocjonujące i spektakularne zakończenie książki z Allonem, jakie do tej pory przeczytałam, autor zabiera czytelników do Londynu. Sceny rozrywające się na pustyni ostatecznie utwierdziły mnie w przekonaniu, że w budowaniu napięcia Daniel Silva nie ma sobie równych.

Dlaczego w tytułowym „Domu szpiegów” lepiej nie korzystać po zmroku z toalety? Od kogo można pilnie i bezzwrotnie pożyczyć pół miliarda dolarów? Jak zostaje się nieświadomym pracownikiem izraelskiego wywiadu? Na te i wiele innych pytań znajdziemy odpowiedź w siedemnastym tomie serii z Gabrielem Allonem. „Dom szpiegów” to następna znakomita powieść szpiegowska Daniela Silva, która wciąga, bawi i zaskakuje. Martwi mnie tylko jedno – każda kolejna książka autora jest krótsza od swoich poprzedniczek, a że czyta się je świetnie: wolałabym, żeby liczyły sto, a nawet dwieście stron więcej, bo żal tak szybko rozstawać się z bohaterami!

„Dom szpiegów” i inne książki Daniela Silvy znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.