Recenzja książki „Doskonała para”

Od dawna zastanawiam się, jak wygląda praca nad książką, kiedy pisze się ją w duecie. Czy dochodzi do spięć i kłótni, a może współautorzy zgodnie dzielą trudy procesu twórczego, przerzucając się pomysłami? Dwie amerykańskie pisarki –  Greer Hendricks i Sarah Pekkanen – postanowiły połączyć siły, a owocem ich wieloletniej współpracy są aż cztery bestsellerowe powieści. Nakładem Wydawnictwa Zysk ukazała się właśnie najnowsza z nich: „Doskonała para”. To przewrotny thriller psychologiczny o na pozór idealnym małżeństwie, na obrazie którego zaczynają pojawiać się najpierw rysy, a potem już wyraźne pęknięcia, bo tak naprawdę „nigdy nie wiadomo, co tkwi w głowie czy sercu drugiego człowieka”. Czy lekarstwem na problemy w związku okaże się niestandardowa terapia?

Bishopowie są „eleganccy, lśniący, bogaci, dostojni”. To para, która wzbudza powszechny podziw, ale też i zawiść. Matthew jest przystojnym i odnoszącym sukcesy partnerem w waszyngtońskiej firmie prawniczej, a Marissa prowadzi ekskluzywny butik i zajmuje się kilkuletnim synem. Nic nie wskazuje na to, że ten związek zadrży kiedyś w posadach, ale niespodziewanie Marissa dopuszcza się zdrady. Ponieważ nie jest w stanie zdobyć się na wyznanie prawdy mężowi, namawia Matthew na wizytę u terapeutki. Pod pretekstem rozmowy o problemach syna Bishopowie trafiają do gabinetu Avery, która przed zaledwie pięcioma miesiącami straciła licencję.  Avery za nic ma zasady: przyjmuje od klientów drogie prezenty, podczas sesji popija z nimi alkohol, ale może też pochwalić się niewiarygodną skutecznością. Na czym polega proponowana przez nią terapia? Czy uda jej się uratować związek Marissy i Matthew?

Jeżeli coś jest zbyt piękne, by było prawdziwe, to z pewnością prawdziwe nie jest. Doskonale wie o tym niekonwencjonalna Avery. Od razu dostrzega, że „problemem nie jest wyłącznie niewierność Marissy. Jej zdrada to symptom, a nie źródło fundamentalnego rozpadu związku”, bo wszystkie małżeństwa mają swoje sekrety. I wszystkie związki są bardziej skomplikowane niż na to wyglądają. Autorki zbudowały fabułę swojej powieści wokół dziesięciostopniowej terapii. Każdy kolejny krok to inne zadanie dla małżonków, po wykonaniu którego dowiadujemy się na ich temat czegoś nowego i jesteśmy raz po raz zaskakiwani. Czuć napięcie pomiędzy zaplątanymi w sieci kłamstw bohaterami, a nadciągająca katastrofa wydaje się nieunikniona. Od razu zafascynowała mnie genialnie skonstruowana postać Avery. Nie będę zdradzać, jakie metody stosuje, ale nie mam wątpliwości:  jeżeli „Doskonałą parę” przeczyta licencjonowany terapeuta, to na pewno złapie się za głowę. Avery nie szanuje prywatności tych, którym stara się pomóc. Równocześnie sama boryka się z poważnymi problemami, bo nadepnęła na odcisk wpływowym ludziom. Na szczęście wspiera ją przeuroczy Romeo, o ile akurat nie śpi przytulony do swojego ukochanego pluszowego królika.

„Czas jest jak kameleon. Bezustannie się zmienia, adaptuje do okoliczności. Pewne krótkie chwile rozciąga  niemal do rozmiarów wieczności. Później zmienia kurs i połyka całe dnie, a nawet lata, jakby nigdy nie istniały”. W thrillerach psychologicznych motyw terapii pojawia się dość często – nie znaczy to jednak, że „Doskonała para” powiela ograne schematy. Wręcz przeciwnie: jest w niej coś świeżego i oryginalnego, co sprawia, że czyta się ją z wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że wkrótce doczekamy się polskich wydań pozostałych powieści duetu  Hendricks/Pekkanen, bo po wciągającej „Doskonałej parze” nabrałam apetytu na więcej!

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin

„Doskonałą parę” i inne książki thrillery znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.