Recenzja książki „Dziecko Holokaustu”

„Skręcające wnętrzności krzyki, które niosły się przez całe dwa dni od strony żydowskiego getta, bez przerwy rezonowały w mojej głowie jeszcze długo po tym, jak przestałam je słyszeć. Nie mieliśmy żadnych rzetelnych wiadomości o tym, co działo się w getcie i nie było żadnej możliwości, żeby to sprawdzić. Docierały do nas jedynie pogłoski. Atmosfera strachu i grozy wypełniała całe miasto”. Trudno przejść obojętnie obok okładki „Dziecka Holokaustu” – szara droga wiodąca do obozu, na której leżą czerwone dziecięce buciki, a w tle ogrodzenie z drutu kolczastego i wieża strażnicza. Ciarki przechodzą na ten widok, a kiedy przeczytałam, że powieść Amiry Keidar to „prawdziwa historia dziewczynki cudem ocalonej z żydowskiego getta” oraz „inspirująca historia o przetrwaniu i nadziei w obliczu grozy”, wiedziałam, że ta pozycja koniecznie musi się znaleźć w mojej domowej biblioteczce.

W żeńskiej szkole podstawowej przy ulicy 1 Maja w Siedlcach spotykają się kilkuletnie dziewczynki, które szybko zostają przyjaciółkami. Irena jest raczej nieśmiała i na początku ma problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, silna i dominująca Zofia Olszanowska to urodzona przywódczyni, a Cypora Jabłoń, zwana Cypą, jest ponadprzeciętnie inteligentna i oczytana. Z każdym rokiem nastroje antysemickie przybierają na silę, a Cypę spotykają najpierw nieprzyjemności w szkole, a potem na Uniwersytecie Warszawskim. Dziewczyna w końcu rezygnuje z nauki i wraca do rodzinnych Siedlec, gdzie wychodzi za mąż za Jakuba. Jej córeczka Rachela przychodzi na świat w 1941 roku na terenie siedleckiego getta. Kiedy i tak tragiczna już sytuacja Żydów jeszcze się pogarsza, Cypa zwraca się o pomoc do swoich przyjaciółek z dzieciństwa i powierza im przemyconą poza granice getta niespełna roczną Rachelę, licząc, że w ten sposób uratuje życie dziecka.

Po emocjonującym i chwytającym za serce prologu, po którym moje oczekiwania względem „Dziecka Holokaustu” jeszcze wzrosły, autorka cofa się w czasie, by szczegółowo opisać nam losy każdej z bohaterek. Po rozdziale poświęconym dzieciństwu Cypy Amira Keidar oddaje głos Irenie, która opowiada nam o swojej rodzinie, by w kolejnym rozdziale przedstawić z kolei historię Zofii. Te ciągłe przeskoki sprawiły, że nie mogłam w pełni skupić się na fabule, gubiłam wątek i co jakiś czas dziewczyny mi się myliły – w szczególności Zofia z Ireną. O dziwo powieść naprawdę mnie wciągnęła dopiero od momentu, w którym zakończyła się wojna. Losy Racheli, zwanej Laleczką, uświadamiają czytelnikom, że koniec wojny wcale nie oznaczał końca strachu i niepewności. Nie mogę nie wspomnieć o tym, jak w „Dziecku Holokaustu” sportretowani zostali Polacy, bo to też zaważyło na nienajlepszym odbiorze całości. Nie licząc głównych bohaterek i ich najbliższych, ogromna większość to antysemici, którzy tylko czekają, żeby przejąć majątki mieszkających po sąsiedzku Żydów. Naziści w tej powieści praktycznie nie występują – biją, bezczeszczą cmentarze, podpalają, poniżają, opluwają i donoszą głównie Polacy.

„Nic nie wiedzieliśmy, nic nie rozumieliśmy poza jednym: zostaliśmy skazani na okropną, tragiczną śmierć, bez żadnej przyczyny i pozostało nam tylko czekać na egzekucję” . Jak na pozycję, której akcja rozgrywa się w tak mrocznych i dramatycznych czasach, „Dziecko Holokaustu” wzbudza zaskakująco mało emocji. Nie wzruszyłam się, nie śledziłam losów bohaterek z zapartym tchem. Na pewno wielu czytelnikom książka Amiry Keidar przypadnie do gustu, ale w ostatnich miesiącach ukazało się tyle znakomitych powieści wojennych, że jeżeli ktoś ma wyjątkowo mało czasu na lekturę, to „Dziecko Holokaustu” spokojnie może sobie odpuścić.

„Dziecko Holokaustu” i inną literaturę faktu znajdziesz w księgarni internetowej selkar.pl.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin.