Recenzja książki „Jestem mordercą” Maxa Czornyja

Oto kolejna opowieść o seryjnym mordercy, która powstała w oparciu o prawdziwą historię. Wiecie, dopóki czytamy jedynie fikcję literacką opowiadającą o pozbawionych skrupułów zbrodniarzach, to mamy jeszcze świadomość, że to czysty wymysł autora. Jednak gdy już sięgamy po fabularyzowaną prawdę, gdy mamy do czynienia z prawdziwymi wydarzeniami, sprawa wygląda nieco inaczej. Okazuje się bowiem, że po tym świecie chodzą sadyści, psychopaci i złoczyńcy, a potrafią się tak doskonale maskować, że być może macie ich nawet pod swoim nosem…

Max Czornyj po raz kolejny postanowił zajrzeć do umysłu seryjnego mordercy, tym razem prezentując czytelnikom postać czarującego Austriaka, Jacka Unterwegera. Ten człowiek już po pierwszym morderstwie został skazany na pobyt w więzieniu i tam uaktywniła się twórcza strona jego natury – pisał poezję, opowiadania oraz… autobiografię. Jego prace cieszyły się wielkim uznaniem w Wiedniu, toteż szybko stał się niemal wzorem resocjalizacji. Po wyjściu z więzienia śmiało pojawiał się w różnego rodzaju programach telewizyjnych, opowiadał swoją historię, czarował tłum, promował książki. Maskował się idealnie – bo tuż po zwolnieniu z odbywania kary w zakładzie zamkniętym wrócił również do mordowania.

Nie ukrywam, że chwilami ta historia była nieco zagmatwana. Pojawiają się tutaj różne punkty czasowe i przeskoki akcji, co nie jest wyraźnie zaznaczone w tekście. Czasami w takich przypadkach mamy konkretne dane na początku każdego rozdziału, ale tutaj nic takiego się nie pojawiło. Nie oznacza to jednak, że nie można się w tej historii odnaleźć – jeżeli faktycznie będziecie ją czytać w skupieniu i zaangażujecie się w opowieść Jacka, to na pewno poskładacie wszystko w jednolitą całość. Fakt, że takie określenie ram czasowych czy miejsc pobytu Unterwegera mogłyby się tutaj okazać całkiem przydatne, ale wydaje mi się, że autor być może chciał bardziej zachęcić czytelnika do przeanalizowania opowiadanej tutaj historii, sprawić, że skupi się na niej całkowicie, aby zobaczyć prawdziwe oblicze morderczego pisarza.

Jestem przekonana, że wcielanie się w postać psychopaty, mordercy, jakiegokolwiek zbrodniarza nie jest łatwym zadaniem, a Max Czornyj po raz kolejny udowodnił, że potrafi znaleźć te odpowiednie granice, aby naprawdę odpowiednio ukazać historię z punktu widzenia zabójcy. Przede wszystkim tworzenie czegoś takiego wiąże się z naprawdę mocnym researchem – trzeba sporo się dowiedzieć na temat osoby, o której się pisze. Trzeba spróbować odnaleźć jego modus operandi, odpowiednio je opisać, nawiązać do okresu dzieciństwa, pokazać etap dorastania, a co gorsza, opisać te wszystkie uczucia, które towarzyszą podczas odbierania ludziom życia. To właśnie wtedy otrzymujemy pełen obraz sytuacji, próbujemy przeanalizować zachowanie mordercy, znaleźć pewne przełomowe punkty w jego życiu, które sprawiły, że zaczął zabijać. W przypadku opisanej tutaj historii Jacka Unterwega jak najbardziej da się to zrobić.

Wydaje mi się również, że autorowi udało się też zaprezentować tę pozornie czarującą część osobowości psychopaty. Sposób, w jaki uwodził kobiety, zjednywał sobie ludzi, manipulował nimi. W życiu by się go nie oskarżyło o takie zbrodnie! Te zdolności wykorzystał chociażby w igraniu z policją – sam mordował i sam jako dziennikarz te morderstwa opisywał, co więcej, próbował pomagać policji w odnalezieniu sprawcy! Wyobrażacie to sobie? I dziwnie jest teraz napisać, że jest to osobowość godna uwagi, ale mam nadzieję, że nie zrozumiecie mnie źle – po prostu osoby, które uwielbiają zagłębiać się w tematykę morderców na pewno powinny sięgnąć po tę powieść. Nie jest to oczywiście stricte naukowe podejście do psychoanalizy, ale historia sama w sobie jest ciekawa i chwilami naprawdę skłania do przemyśleń.

„Jestem mordercą” oraz inne książki Maxa Czornyja znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl

Autorka recenzji: Magdalena Senderowicz