Recenzja książki „Ludzie z mgły”

Maleńkie kropelki wody lub kryształki lodu zawieszone w powietrzu: to właśnie mgła, która powoduje ograniczenie widoczności i często z jej powodu dochodzi do wypadków, ale czy jest w niej coś złowieszczego i niepokojącego? Dawniej obawiano się, że potrafi przejąć kontrolę nad człowiekiem, wierzono, że utrudnia ratowanie topielców lub zwiastuje pojawienie się istot nadprzyrodzonych. Trudno wyobrazić sobie gotycki horror bez spowitych białym całunem uliczek miasta i  sam mistrz grozy –  Stephen King – uczynił mgłę bohaterką swojej kultowej powieści, a  przecież to tylko zjawisko meteorologiczne. Mgła od zawsze fascynowała pisarzy, poetów, malarzy, a teraz do grona twórców, których zainspirowała, dołączyła Izabela Janiszewska. „Ludzie z mgły” to szósta i zdecydowanie najlepsza powieść w jej dorobku. Czy faktycznie „mgła nie oddaje tego, co uznała za swoje”?

Na pierwszy rzut oka niewielkie Sinice wydają się spokojną miejscowością, ale od jakiegoś czasu dochodzi tu do niepokojących wydarzeń.  W ciągu ośmiu lat zniknęło bez śladu kilka osób. Niektórzy twierdzą, że uciekły do miasta lub wyjechały z Polski, inni są przekonani, że zanurzyły się we mgle i już z niej nie wyszły. W niedzielny poranek, kiedy  „nad łąkami unosiła się mgła. Taka sama jak ta, która spowijała miasto przy wszystkich poprzednich zniknięciach. Gęsta i nieprzenikniona. Ta, która mąciła w głowach i wiodła na zatracenie”, z domu wyszła dziewiętnastoletnia córka miejscowego lekarza. Gdy po kilku godzinach rodzice i młodszy brat nie byli w stanie się z nią skontaktować, sprawa została zgłoszona na policję. Co się stało z Alicją Janosz, studentką medycyny, który zaledwie dzień wcześniej hucznie świętowała swoje urodziny? Przez dwa miesiące funkcjonariuszom nie udaje się ustalić, co spotkało dziewczynę, i nagle dochodzi do niespodziewanego przełomu. Z mgły wychodzi tajemniczy mężczyzna, który nie pamięta, kim jest i jak znalazł się w Sinicach. W ręku trzyma zakrwawiony naszyjnik Alicji…

Coraz rzadziej trafiam na naprawdę dobry kryminał – taki, w którym autor nie mnoży scen brutalnych tortur tylko po to, żeby ukryć dziury w fabule i fakt, że tak naprawdę poza epatowania przemocą niewiele ma czytelnikowi do zaproponowania, dlatego z ogromną przyjemnością przeczytałam „Ludzi z mgły”. Tytułowa mgła staje się jednym z bohaterów tej wciągającej powieści, bo wielu wierzy, że „w mlecznych oparach czyha coś bardzo niedobrego, co potrafi zatruć duszę człowieka”, a „ci, którzy z niej wyszli, mówili, że spotkali tam to, co przeraża ich najbardziej”. Pełna niepokoju atmosfera gęstnieje ze strony na stronę, zupełnie jak mgła pojawiająca się nad trzęsawiskami. Książka ma niesamowity klimat i czytelnikowi udziela się uczucie niepokoju towarzyszące okolicznym mieszkańcom W Sinicach spotkamy ludzi z krwi i kości, którzy mają swoje sekrety i pilnie ich strzegą. Mnie najbardziej zaintrygował mający za sobą traumatyczne przeżycia Daniel Weber, a dopełnieniem całości są wstrząsające skoki w przeszłość, które czytałam ze ściśniętym sercem.

„Gdy już poznasz prawdę, nie ma przed nią ucieczki. Musisz spoglądać jej w oczy każdego dnia. I decydować, czy pozwolisz, by cię zniszczyła, czy wykorzystasz ją, by stać się mocniejszym”. Jeżeli ktoś szuka inteligentnego, dobrze napisanego kryminału i lubi przejmujące, pełne tajemnic historie, to z czystym sumieniem mogę mu polecić „Ludzi z mgły” Izabeli Janiszewskiej. Podczas lektury tej książki bawiłam się doskonale i na pewno sięgnę po kolejną powieść autorki.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin

„Ludzie z mgły” i inne książki kryminały znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.