Recenzja książki „Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy”

„Przeczytałam sporo książek historycznych, a więc o historii Rosji miałam jakie takie pojęcie. Wiedziałam na przykład, że Piotr Wielki próbował zbliżyć Rosję do Europy, a jego następcy to kontynuowali. Że Romanowowie mają w sobie nie tylko rosyjską krew, a Katarzyna Wielka  urodziła się w należącym do Prus Szczecinie i wyszła za Romanowa, potem dokonała zamachu stanu i została samodzielną władczynią. Szybko się przekonałam, że dwór carski w Rosji funkcjonuje podobnie jak dwory królewskie czy carskie w Europie, z tym że zachowano tu wiele starych słowiańskich obyczajów”. Wyobraź sobie, że jesteś duńską księżniczką, która dorastała w skromnych warunkach, i nagle wpadasz w oko carewiczowi „z barbarzyńskiego, zbyt surowego i nieprzyjaznego” dla nie-Rosjanki kraju. To właśnie spotkało młodziutką Marię Zofię Fryderykę Dagmarę Glücksburg, a jej niezwykłą historię opowiedział C.W.Gortner w powieści „Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy”.

Maria wiedzie spokojne życie na prowincji, a jej ukochana siostra Aleksandra właśnie szykuje się do wyjścia za mąż za Bertiego, księcia Walii, którego prawie w ogóle nie zna. Dziewczyna marzy o małżeństwie z miłości, ale ta „zawsze zwycięża tylko w sonetach, bo w prawdziwym życiu nie zawsze potrafi uchronić człowieka przed wszelkim złem”, a Dania nie jest potężnym krajem i potrzebuje sojuszników.  W 1866 roku księżniczka przeprowadza się do odległej Rosji, gdzie przeżywa prawdziwy szok kulturowy i poślubia wielkiego księcia Aleksandra Aleksandrowicza, przyszłego cara Aleksandra III, a w końcu zostaje Imperatorową Wszechrusi Jej Wysokością Wielką Księżną Marią Fiodorowną. Małżeństwo okazuje się zaskakujące udane. Maria rodzi kolejne dzieci, ale potem dochodzi do tragedii. Car umiera, a jego miejsce zajmuje jego najstarszy syn – Mikołaj. Wdowa po władcy zostaje odsunięta na boczny tor i popada w konflikt z synową, u boku której pojawia się tajemniczy Rasputin.

Początkowe rozdziały są bardzo obiecujące. Poznajemy Marię kiedy jest jeszcze nastolatką, ale dla niej „czas bajek i baśni minął już bezpowrotnie”. Obserwujemy przygotowania do zaślubin i poznajemy rozterki bohaterki, a autor barwnie i z humorem opisuje zwyczaje panujące na dworze, chociaż niektóre – jak chociażby całowanie ciała zmarłego cara przez siedem dni od jego śmierci, są dość makabryczne. Najlepszą sceną w całej książce jest moim zdaniem noc poślubna, bo Aleksander zjawia się w alkowie w nieco kontrowersyjnym stroju – błyszczącym i ozdobionym pawimi piórami. Książki liczy prawie sześćset stron i niestety C.W.Gortnerowi nie udało się utrzymać mojego zainteresowania aż do samego końca. Powieść byłaby świetna, gdyby ją trochę odchudzić i wyciąć niepotrzebne wątki, a tak jest tylko dobra. Od połowy lektura zaczęła mi się trochę dłużyć, a końcówka sprawia wrażenie przesadnie rozciągniętej. Zabrało mi odrobiny napięcia, nieco szybszej akcji, a i moja sympatia dla bohaterki malała z rozdziału na rozdział.

Sięgając po „Marię Fiodorowną. Pamiętnik carycy”, nie miałam pojęcia, że jej autor – C.W. Gortner –  jest specjalistą od powieści historycznych poświęconych niesamowitym kobietom, takim jak Coco Chanel, Izabela Kastylijska czy Katarzyna Medycejska. Kiedy zapoznałam się z jego bogatym dorobkiem literackim, moje oczekiwania względem tej pozycji wzrosły. Muszę jednak przyznać, że książka nie do końca mnie porwała, ale i tak uważam, że warto przeczytać „Marię Fiodorowną. Pamiętnik carycy”, przenieść się na chwilę w czasie i bliżej poznać matkę ostatniego cara.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin

„Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy” i inne książki biografie znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.