Recenzja książki „Miała umrzeć” Ewy Przydrygi
W thrillerach psychologicznych niejednokrotnie pojawia się wiele aspektów, które mogą frapować czytelnika. Nie brakuje ich również w najnowszej powieści Ewy Przydrygi. To historia dwóch kobiet, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak każda z nich mierzy się z pewnymi problemami natury psychologicznej. To historia, na którą można spojrzeć z różnych perspektyw, zastanowić się nad tym, co też zaoferowała nam tym razem autorka, a jest to problematyka całkiem różnorodna.
Pierwsza perspektywa należy do nastoletniej Ady, dziewczyny stojącej u progu dorosłości, która wraz z grupą swoich przyjaciół testuje możliwości ludzkiego ciała. Grają w nie lada ryzykowne zabawy w stylu podduszania czy zawiśnięcia nad mostem, będąc zabezpieczonym ledwie sznurkiem. To ich ucieczka, chęć poczucia wolności i przekraczania pewnych granic. Każdy z tej grupy pochodzi z innej rodziny, niejednokrotnie rodziny mocno dysfunkcyjnej. Iga to chociażby typowa manipulantka i dziewczynka z bogatego domu, a Ada na co dzień obserwuje wielkie kłótnie rodziców i zaniedbany przez pijącą matkę dom. Każdy z nich przed czymś ucieka, ale ich zabawy w końcu doprowadzają do tragedii.
Druga perspektywa przypada w udziale Lenie, młodej kobiecie, artystce, która całe życie nie potrafiła się odnaleźć. Wciąż szuka swojej tożsamości, wciąż walczy z jakąś pustką drzemiącą głęboko w jej sercu. Nie potrafi nikomu zaufać, nie potrafi tworzyć związków i stale analizuje swoje zachowanie, starając się znaleźć jakieś sensowne podłoże swoich problemów i stronienia od bliskości. Jej portret psychologiczny jest naprawdę mocno zarysowany, a owa problematyka wielokrotnie przebija się w jej rozważaniach, myślach czy wypowiedziach. Mimo wszystko nie wydaje się być osobą irytującą. Trudną w obyciu, skomplikowaną, skrytą – to jak najbardziej, ale i tak z ciekawością śledziłam jej poszukiwania siebie oraz odkrywanie sekretów przeszłości.
Nie da się ukryć, że to właśnie te aspekty psychologiczne zostały tutaj najmocniej uwydatnione – jak to w sumie w thrillerach psychologicznych powinno się właśnie odbywać. Pojawia się też jednak gdzieś po drodze wątek kryminalny, który jak się wkrótce okazuje, ma spore znaczenie dla całej fabuły oraz historii obydwu bohaterek. Z czasem odkrywamy też motyw zemsty, dosyć częsty w gatunkach takich jak thriller i kryminał, który niejednokrotnie bywa siłą napędową dla działań morderców czy zbrodniarzy – tutaj jest w sumie podobnie, aczkolwiek nie wszystkie karty zostają od razu odkryte. Kroczek po kroczku odkrywamy kolejne sekrety i rozwiązujemy tajemnice, podobnie jak i Lena.
Przyznaję, że dosyć szybko uporałam się z niektórymi rzeczami, które były tutaj do odkrycia. Powiązanie pomiędzy dwiema bohaterkami stało się dla mnie oczywiste praktycznie od razu, ale mimo wszystko nie odebrało mi to przyjemności płynącej z lektury. Styl autorki przypadł mi do gustu, a było to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Fabuła była dobrze skonstruowana i śmiało można ją określić mianem wciągającej – rozgrywające się tutaj wydarzenia potrafią zaintrygować czytelnika i trzymać go przy sobie do samego końca, a to naprawdę spora zaleta każdej powieści, prawda?
Wydaje mi się, że fani thrillerów psychologicznych naprawdę się tutaj dobrze odnajdą. Chociaż książka nie jest idealna, to naprawdę angażuje czytelnika, a warstwa psychologiczna jest mocno uwydatniona – można się zatem zabawić w psychoanalizę i szukać różnych warstw oraz przyczyn konkretnych zachowań – zarówno Ady, jak i Leny.
Autorka recenzji: Magdalena Senderowicz
„Miała umrzeć” i inne thrillery psychologiczne znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.