Recenzja książki „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Ostatni Olimpijczyk”

„Ostatni Olimpijczyk” to piąta część serii książkowej autorstwa Ricka Riordana, wieńcząca historię młodego półboga, Percy’ego Jacksona. Chłopiec jako syn Posejdona, boga mórz i oceanów, okazuje się wybawicielem, o którym mówi przepowiednia. To w jego rękach spoczywają losy wszystkich mieszkańców Olimpu, a także zwykłych śmiertelników, którzy również mogą ucierpieć w wyniku krwawej wojny z tytanami. W zadaniu ocalenia świata głównego bohatera wspomagać będą jak zwykle Annabeth Chase, córka Ateny oraz Grover Underwood, satyr. Ich spryt i oddanie mogę się okazać kluczowe w walce z olbrzymią, pełną potworów armią Kronosa. Jak zakończy się epicka batalia i po czyjej stronie stoi racja? Kto wygra spór – bezmyślni, pyszni bogowie czy żądni zemsty tytani?

Po powyższym opisie nietrudno się zorientować, że książka stworzona przez Riordana mocno nawiązuje do mitologii greckiej, czerpiąc z niej liczne motywy pełnymi garściami. Ogólny koncept opiera się na tym, że starożytne bóstwa, takie jak Hefajstos, Hermes czy Afrodyta, co jakiś czas odwiedzają świat ludzi i łączą się z nimi w pary, wydając na świat potomstwo. W ten oto sposób na ziemi pojawiają się herosi, a jednym z nich jest właśnie Percy. Tego bohatera nie da się nie lubić. Chłopak ma do siebie mnóstwo dystansu, jest niewyobrażalnie zabawny, a przy tym waleczny i lojalny. Jego bronią jest legendarny miecz, Orkan, który na co dzień przyjmuje kształt długopisu. Oczywiście, poza samym ostrzem Jackson jest w stanie zagrozić swoim przeciwnikom na wiele innych sposobów, a o jego niebywałych zdolnościach można się dowiedzieć z treści powieści (do czego gorąco wszystkich zachęcam).

Jeśli ktoś jest fanem humorystycznej narracji, od początku zakocha się w prozie Ricka Riordana, który potrafi zaangażować w pełni czytelnika i wielokrotnie rozśmieszyć go do łez. Nie oznacza to, że w utworze brakuje dramatycznych motywów. W końcu zbliża się wojna, więc nie może być cały czas cukierkowo. Z tego powodu kilkukrotnie będziemy mierzyć się z fragmentami, które zapierają dech w piersi i wywołują niemożliwe do zniesienia napięcie. Wydaje mi się, że każdy znajdzie w „Ostatnim Olimpijczyku”, jak i całej sadze, coś dla siebie. Wbrew pozorom nie jest to książka czysto młodzieżowa, bowiem odnaleźć się w niej powinny także osoby starsze, zwłaszcza w jakimkolwiek stopniu zainteresowane mitologią.

W razie gdyby ktoś zastanawiał się, jakiego typu książką jest piąty tom, chciałabym wskazać na jego podobieństwo pod względem konstrukcji i charakteru do cyklu o Harrym Potterze stworzonym przez J. K. Rowling. Szczególnie usatysfakcjonowani powinni być fani fantastyki i osoby poszukujące nieszablonowych, wciągających uniwersów. Świat Percy’ego w zasadzie przypomina naszą współczesną codzienność, z tym że pojawiają się w niej hydry, Olimp znajduje się na szczycie Empire State Building, a potwory mogą piec ciasteczka, żeby zwabiać swoje ofiary w pułapkę. Jeśli brzmi to dla was ciekawie, zapewniam, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej, z którą zderzycie się, sięgając po „Ostatniego Olimpijczyka”. Mimo wszystko polecam najpierw zapoznać się z poprzednimi częściami, żeby jeszcze bardziej zanurzyć się w niezwykłą historię pełną śmiechu, wzruszeń, przygód i niebezpieczeństw. A dla osób lubiących rozbudowane uniwersa zaznaczę, że główni bohaterowie pojawiają się również w innych sagach Riordana, dlatego nie będziecie się musieli z nimi szybko rozstawać.

Książkę „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Ostatni Olimpijczyk” do dostania na selkar.pl.

Autorka recenzji: Klaudia Sowa.