Recenzja książki „Pudło. Opowieści z polskich więzień”

Większość osób zapewne zdaje sobie sprawę, że pobyt w więzieniu nie wygląda tak, jak próbują to nam przedstawiać sensacyjne filmy. Jak jednak wypada rzeczywistość względem tych artystycznych wizji? Sprawie tej postanowiła przyjrzeć się Nina Olszewska. Aby stworzyć swoją książkę, musiała poświęcić setki godzin na rozmowy z osadzonymi i drugie tyle na pisanie wniosków do administracji najróżniejszych zakładów karnych rozsianych w obrębie całej Polski.

Osobliwy reportaż skupia się przede wszystkim na jednostkach. Autorka kładzie ogromny nacisk na odczucia przestępców związane z pobytem za przysłowiowymi kratkami. Pyta o ich samopoczucie. Sposoby radzenia sobie z niecodzienną sytuacją. Relacje ze strażnikami. Nie wnika przy tym w przeszłość skazanych. Nie interesują jej same zbrodnie ani skrucha. Pragnie dowiedzieć się jedynie, jak wygląda więzienna rutyna w obecnym systemie prawnym.

Myślę, że wielu czytelników będzie zaskoczonych, czytając niektóre z rewelacji przytoczonych w książce. Nie ma tam raczej niczego specjalnie szokującego. Ot, duża grupa ludzi nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie ulokowana w ograniczonej przestrzeni. Czasem brakuje im niektórych artykułów, często czują się oni wyobcowani. Normą są także braki kadrowe, bo jednak opłacanie kolejnych specjalistów kosztuje, a o pracy z trudną grupą nikt za bardzo nie marzy. Tym, co jednak rzuca się w oczy, jest… przyziemność wszystkich tych zjawisk. Okazuje się, że wcale nie potrzeba agresywnych klawiszy, rzucających się z pięściami na więźniów dla zabawy. Wszystkie te drastyczne sceny, których świadkami byliśmy w niejednym filmie, w ogóle nie oddają realiów, skupiając naszą uwagę nie na tym, co naprawdę ważne. A istotne jest to, że w celi siedzą prawdziwi ludzie. Mają swoje podstawowe potrzeby, nadzieje i ambicje. Muszą żyć, tak samo jak ludzie cieszący się wolnością. Czyny, jakich się dopuścili, nie zabierają im prawa do humanitarnego traktowania. Dlatego też otaczani są opieką lekarską i psychologiczną. Mają możliwość edukować się i pracować. Codziennie szereg funkcjonariuszy dokłada wszelkich starań, aby resocjalizować swoich podopiecznych. Nie jest to zadanie łatwe, ponieważ wśród osadzonych znaleźć można osoby uprzedzone, skłonne do agresji i nieskore do współpracy. Dzięki reportażowi Niny Olszewskiej możemy zobaczyć „od kuchni”, jak wygląda praca w zakładzie karnym i ile wysiłku wymaga ona od personelu.

Autorka „Pudła…” stara się nie oceniać swoich rozmówców. Zadaje im jedynie pytania naprowadzające, a potem pozwala mówić. Nie naciska, jeśli ktoś nie jest gotowy, by kontynuować wypowiedź. Jej zachowawczość wynika z tego, że chce ona usłyszeć cudzą prawdę. Dlatego też jej książki nie należy traktować jako komentarza do obecnej sytuacji. Od nas samych, jako czytelników, zależy, jakie wyciągniemy wnioski z lektury.

Opracowanie będzie świetną pozycją dla osób zainteresowanych kryminologią i psychologią. Z licznych wywiadów można wysnuć wiele ciekawych obserwacji na temat sylwetki współczesnego więźnia. Co prawda większość danych pochodzi z roku 2018, ale niektóre z tendencji na pewno pozostały aktualne. Warto jednak wziąć poprawkę na to, że przez ostatnie pięć lat kilka rzeczy mogło się zmienić. Przede wszystkim pojawiła się nowelizacja kodeksu karnego (i to niejedna), która wpływa między innymi na wymiar sankcji, czyli czas, jaki skazany będzie musiał przesiedzieć w zamknięciu. A to przełożyło się zapewne na zagęszczenie w polskich więzieniach, co może z kolei prowadzić do pogorszenia jakości życia osadzonych.

Autorka recenzji: Klaudia Sowa

„Pudło. Opowieści z polskich więzień” i inne książki reportaże znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.