Recenzja książki „Słowenia”

Jest w Europie taki kraj, w którym na siedemdziesięciu mieszkańców przypada jedna winnica, wielką popularnością cieszy się turbofolk, a kradzieże zdarzają się tak rzadko, że spokojnie można zostawić w lesie rower za kilka tysięcy euro i udać się na spacer, nie obawiając się, że ktoś go sobie przywłaszczy. Aleksandra Zagórska – Chabros, nazywana przez znajomych „Remigiuszem Mrozem od przewodników”, zabiera nas na wycieczkę do przypominającego kształtem kurczaka państwa, które jest tak małe, że ten hodowlany ptak „jest w stanie przejść z jego zachodniego krańca na wschodni w ciągu jednego dnia”. Chodzi oczywiście o Słowenię, która od jakiegoś czasu cieszy się coraz większym zainteresowaniem polskich turystów, ale w zestawieniu najchętniej wybieranych kierunków wakacyjnych daleko jej jeszcze do położonej po sąsiedzku Chorwacji. Dlaczego warto odwiedzić ojczyznę Luki Dončica, Petra Peterki i Melanii Trump?

„Słowenia” nie jest klasycznym przewodnikiem, a raczej subiektywnym spojrzeniem autorki na ten niezwykły kraj, ale nie zabrakło w niej opisów najważniejszych zabytków czy ciekawych tras do zwiedzenia. Książka została podzielona na siedem części. Dowiemy się z nich, czy Słowenia to Bałkany, z czego konkretnie słynie ten niewielki kraj i jak się w nim żyje zarówno Słoweńcom, jak i obcokrajowcom, którzy postanowili w nim zamieszkać. Na samym końcu znajdziemy też słoweńskie abc w pigułce – alfabetyczny spis wszystkich miejsc wartych odwiedzenia. Autorka od już pierwszych stron przekonuje, że „pod kątem turystycznym jest to wymarzony kierunek podróży, który może stanowić cel sam w sobie, jak i być częścią większego road tripu, obejmującego kilka państw, np. Austrię, Chorwację czy Włochy”. Wymienia też wszystkie zalety Słowenii, na które składają się min. świetne drogi, kulinaria, wspaniali ludzie i oczywiście krajobrazy. O tym, jak jest tam pięknie, możemy przekonać się, oglądając zamieszone w książce zdjęcia. Ogromne wrażenie robią szczególnie te całostronicowe. W „Słowenii” znajdziemy też mnóstwo praktyczny porad, min. dla podróżujących z czworonogami, i przeróżnych ciekawostek.  Dlaczego do urzędu chodzi się parami? Czy kraj faktycznie dzieli się kulinarnie na trzy regiony: pizzy, gulaszu i sznycla? Dlaczego pan młody powinien wnieść pannę młodą po 99 schodkach? W jakim celu „przedstawiciele ambasad Słowacji i Słowenii w Waszyngtonie spotykają się raz w miesiącu”? Jaki produkt spożywczy nazwano na cześć byłej Pierwszej Damy USA? Który ze słoweńskich przysmaków poleciał na misję kosmiczną? Jak na mój gust, w książce jest za dużo wątków rowerowych, które akurat mnie osobiście nie interesują, ale bardzo ciekawe okazały się opinie obcokrajowców, którzy postanowili zamieszkać w Słowenii. Wygląda na to, że idealny na pierwszy rzut oka kraj, wcale taki idealny nie jest.

„Słowenia potrafi w sobie rozkochać od pierwszego wejrzenia. I według mnie nie ma w tym stwierdzeniu krzty przesady. Nie znam osoby, która by powiedziała: – Słowenia mi się nie podobała. Jest beznadziejna, brzydka, nie warto tam jechać”. „Słowenia” ukazała się nakładem Wydawnictwa Pascal i jest drugą, po „Bałkanach na czterech kółkach”, książką Aleksandry Zagórskiej – Chabros, która trafiła do mojej domowej biblioteczki. To ślicznie wydana pozycja zarówno dla tych, którzy już planują wakacje w tym kraju, jak i dla tych, którzy po prostu chcą się dowiedzieć czegoś więcej o „krainie winnic, dzikiej przyrody i absolutnego zauroczenia”.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin

Książkę „Słowenia. W krainie dzikiej przyrody i absolutnego zauroczenia” znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.