Recenzja książki „Spirytystka”

„Śmierć to śmierć. Nie było w niej nic strasznego ani niezwykłego. Jedynym, co stanowiło o jej czarnym PR, była tak naprawdę jej ostateczność. Człowiek nie obcował z niczym równie nieodwracalnym jak śmierć. Czy przekłucie tych myśli w uporządkowane słowa nadawałoby się na pocieszenie? Raczej nie. Ludzie woleli bezsensowne poklepywanie się po plecach, wspólne lamentowanie i wspominki. Znał to z obserwacji. Tymczasem nad śmiercią należało się zastanowić jak nad równaniem matematycznym. Czy plusy równoważyły minusy? Czy życie oraz niebyt miały jakąś wspólną wykładnię?” Od premiery „Mortalisty” Maxa Czornyja – pierwszego tomu serii kryminalnej z Honoriuszem Mondem i Allegrą Szmit, dwuosobową ekipą firmy sprzątającej Szmit („Szmitujemy wszystko na glanc”) – minęło zaledwie pięć miesięcy, a w księgarniach pojawiła się już kontynuacja przygód niezwykłego duetu. Autor ponownie zabiera nas do Krakowa, tym razem na spotkanie ze „Spirytystką”.

Firma sprzątająca Szmit nie zajmuje się jedynie „polerowaniem klamek i schodów”. Energiczna Allegra Szmit pracowała kiedyś jako dziennikarka śledcza, a „wyrwany z innej epoki” Honoriusz Mond to były kierownik katedry mortalistyki, ceniony specjalista od umierania i wszystkiego, co ma związek ze śmiercią. Dziwna para współpracuje ze sobą zaledwie od kilku miesięcy, ale już po raz kolejny pakuje się w kłopoty. Oglądając na telefonie Allegry makabryczną relację online nadawaną przez porywacza, który uprowadził kobietę i trójkę dzieci, Honoriusz wpada na pewien pomysł. Dzięki jego wskazówkom policji udaje się odnaleźć kryjówkę szaleńca i od tego momentu Mond i Szmit wplątują się w sam środek skomplikowanej zagadki kryminalnej. Faktem tym nie jest zachwycony komisarz Berg. Policjant bardzo nieufnie pochodzi do Honoriusza, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że pomoc Mortalisty może się okazać nieoceniona.

W tej części ekipa sprzątająca zaskakująco mało sprząta. Warto zaznaczyć, że Honoriusz nigdy nie zakłada stroju roboczego. Zamiast tego do pracy przychodzi ubrany w elegancki czarny garnitur, pod krawatem i w stylowej fedorze na głowie. Właściwie z wyjątkiem początkowych scen, w których Mond i Szmit doprowadzają do porządku bardzo nietypowe miejsce, w którym wkrótce ma powstać bar, i krótkiego pobytu na miejscu zbrodni, praktycznie cały swój czas bohaterowie poświęcają sprawie tajemniczych uprowadzeń. Mortalista przemierza miasto wzdłuż i wszerz na hulajnodze elektrycznej , a Allegra, o której wreszcie dowiadujemy się nieco więcej, parokrotnie ma okazję zaskoczyć czytelników. Szkoda, że banda Watażki pojawia się tylko raz i to dosłownie na chwilę. „Spirytystka” momentami przypominała mi „Behawiorystę” Remigiusza Mroza. Fascynacja śmiercią w tej części jest jakby mnie dostrzegalna, zabrakło mi makabrycznych ciekawostek, którymi Max Czornyj raczył nas w pierwszym tomie, a w „Spirytystce” nie do końca udało mu się wykreować nastrój grozy i niepokoju. Sama zagadka kryminalna jest bardzo grubymi nićmi szyta, ale do tego autor zdążył nas już przyzwyczaić.

„Obecnie świat skupia się na sensacji, zapominając o człowieku. Humanizm został zastąpiony przez sensacjonizm lub plotkocentryzm”. I Max Czornyj też postawił na tak pożądaną przez czytelników sensację. Szybka akcja, opisy tortur, mylenie tropów i obowiązkowe zaskoczenie na koniec, a jednak „Spirytystka” nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak „Mortalista”. Fani Honoriusza i Allegry mogą już jednak zacierać ręce – w drugim tomie nie znajdą odpowiedzi na wszystkie nurtujące ich pytania, więc na pewno powstanie trzecia część, i nie zdziwię się, jak jeszcze w tym roku trafi do księgarni.

„Spirytystkę” i „Moralistę” znajdziesz w księgarni internetowej selkar.pl.

Autorka recenzji:  Ewa Ciężkowska-Rumin.