Recenzja książki „Tajemne rysunki”
„Wtem coś ociera się o mój kark. Jakby jakaś osoba przeszła za moim krzesłem. Odwracam się, ale nikogo tam nie ma, a gdy spoglądam na tabliczkę Ouija, czuję coś za sobą, co pochyla się nade mną. Długie, miękkie włosy opadają mi na policzek i ocierają się o moje ramię. Nagle niewidzialny ciężar przyciska moją dłoń – delikatny, badawczy nacisk, popychający planszę do przodu. Jedno z kółek skrzypi cichutko, jakby piszczała mysz”. Po lekturze „Tajemnych rysunków” doszłam do wniosku, że opiekunka do dziecka to wyjątkowo niebezpieczny zawód. Wystarczy spojrzeć na filmowe/ książkowe thrillery i horrory: nie sposób zliczyć tych, w których to właśnie postać niani odgrywa kluczową rolę. Nie inaczej jest w powieści z dreszczykiem autorstwa Jasona Rekulaka. Gotowi na dużą dawkę emocji?
Mallory Quinn ma zaledwie dwadzieścia jeden lat i naprawdę dramatyczne przejścia za sobą. Marzyła o karierze sportowej, ale wypadek pokrzyżował jej plany, i zamiast w college’u wylądowała w domu dla kobiet Safe Harbor w północno – wschodniej Filadelfii. Od osiemnastu miesięcy jest czysta od narkotyków i alkoholu, więc jej sponsor proponuje jej podjęcie pracy u Teda i Caroline Maxwellów, którzy niedawno wrócili z Barcelony i pilnie potrzebują opiekunki dla pięcioletniego synka, Teddy’ego. Mallory jedzie na rozmowę kwalifikacyjną do Spring Brook w New Jersey i trafia do miasteczka jak z amerykańskiego serialu familijnego – czystego, spokojnego i zielonego. Ku wielkiemu zdumienia dziewczyny, Maxwellowie spośród wielu kandydatek wybierają właśnie ją. Mallory dostaje nie tylko przyzwoitą pensję, ale też własny domek, przypominający chatkę z piernika. Świeżo upieczona niania szybko nawiązuje więź z rezolutnym pięciolatkiem i wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że po powrocie do Stanów z chłopca „nagle zrobił się Pablo Picasso. Teraz rysuje jak szalony”, a jego rysunki są wyjątkowo niepokojące…
Jason Rekulak miał bardzo prosty pomysł, który okazał się strzałem w dziesiątkę – fabułę swojej niepokojącej powieści osnuł wokół dziecięcych rysunków. Nie tylko zapoznajemy się z ich szczegółowymi opisami, ale możemy je też obejrzeć i muszę przyznać, że umieszczone w książce ilustracje robią piorunujące wrażenie. Przeglądając je, ma się wrażenia, jakby brało się udział w dochodzeniu prowadzonym przez Mallory, i wraz z nią układało te skomplikowane puzzle, „łącząc w całość scenę tylko po to, by odkryć, że w pudełku brakuje trzech lub czterech elementów, a na dodatek pochodzą one dokładnie ze środka”. I jeżeli kogoś nie wzruszył zamykający historię rysunek, to po prostu musi mieć serce z kamienia! Akcja nie pędzi z zawrotną prędkością, ale Jason Rekulak po mistrzowsku buduje napięcie. Szelest na oknem, skrobanie pod podłogą, poruszające się cienie… a czytelnikowi po plecach przechodzą ciarki. Wcale nie trzeba wylewać na stronach powieści hektolitrów krwi i opisywać makabrycznych tortur, żeby osiągnąć taki efekt! Można to zrobić tak subtelnie, a równocześnie efektywnie, jak Jason Rekulak.
Ktoś może powiedzieć, że to już wszystko było – niedoświadczona niania, wrażliwe dziecko, które ma wymyśloną przyjaciółkę, dziwne malunki, od oglądania których włos jeży się na głowie, mroczne sekrety i tajemnica sprzed lat, a jednak „Tajemne rysunki” są powieścią szalenie oryginalną i intrygującą, obok której nie można przejść obojętnie. To niebezpiecznie wciągająca, naznaczona mrokiem historia, która przeraża i fascynuje. Polecam!
Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin
„Tajemne rysunki” inne książki thrillery znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.