Recenzja książki „W cieniu góry. Wspomnienia Odważnej”

„Wznosiłam się. Prawy but, lewa ręka. Wspinałam się. Pięłam się. Zmieniałam. Drabina zaczęła się trząść. Musiałam być gdzieś pośrodku. W rozkołysanym brzuchu bestii. Ogarnęły mnie gorące fale strachu, gdy metal chrobotał o metal, tworząc kakofonię dudnień, skrzypnięć i zgrzytów. To była orkiestra strachu – głośna, symfoniczna. W głowie grały mi czynele, dźwięcząc raz za razem: strach, strach, strach. Ángelito de la Guarda…To jest to. To jest koniec. Jeżeli niebo jest w górze, a piekło na dole, to musiałam być w czyśćcu”. A gdyby tak rzucić wszystko, wyjechać w Himalaje i zdobyć najwyższy szczyt Ziemi? Na taki pomysł wpadła Peruwianka Silvia Vasquez – Lavado, a swoje wspomnienia z dojścia do bazy wraz z innymi ofiarami przemocy seksualnej oraz samego zdobycia Everestu opisała w przejmującej książce „W cieniu góry. Wspomnienia Odważnej”. Czy „piękno i śmierć to dwie strony tego samego medalu”?

Uwielbiam książki o wysokogórskiej wspinaczce i o ludziach, którzy decydują się ryzykować własnym życiem, by zrealizować swoje wielkie marzenie i zmierzyć się z najtrudniejszymi szczytami świata.  Sięgając po wspomnienia Silvia Vasquez – Lavado spodziewałam się pozycji, w której znajdę szczegółową relację z przygotowań do wejścia  i samej próby zdobycia Everestu, ale dostałam o wiele więcej. „Niektórych ludzi ciągnie w góry sława; innych popycha tam ból”. Autorka należy do tej drugiej grupy, a „W cieniu góry. Wspomnienia Odważnej” to przede wszystkim historia niezwykłej kobiety, która w dzieciństwie została skrzywdzona i która przez całe życie borykała się z traumą, a cień Everestu „był jedyną dostatecznie wielką rzeczą, by pochłonąć jej cień”. Książka składa się z dziewiętnastu rozdziałów. Te poświęcone wyprawie przeplatają się ze wspomnieniami, w których Silvia Vasquez – Lavado odważnie i szczerze do bólu opowiada o swoim naznaczonym przemocą seksualną dzieciństwie w Peru, trudnych relacjach z rodzicami, problemach z alkoholem, wielkiej miłości zakończonej tragedią oraz pracy na rzecz innych ofiar przemocy, których historie również znalazły się w tej książce.  Czy „lęk połączony z szacunkiem otwiera wrota do leczenie traumy poprzez naturę?”. Silvia Vasquez – Lavado jest żywym dowodem na to, że tak. „Ludzie idą na Everest z różnych przyczyn – szukają spokoju ducha, przygody, zaszczytów, sławy, transcendencji. Ale ta góra, jak dobra matka, daje nam to, czego potrzebujemy, a nie to, czego szukamy”. Czy autorka odnajdzie spokój? Jak odnalazła się w elicie wspinaczkowej, która składa się prawie z samych  „stuprocentowych macho”, i jak naprawdę wygląda wejście na Everest, górę, która „sprzedawana jest ludziom, którzy zapłacą najwięcej”?

„Może mi się uda, a może zginę. Nie wiedziałam tego, ale wiedziałam, że wspinając się po śladach tych wszystkich, którzy byli tu przede mną, muszę zostawić swoje ślady dla tych, którzy przyjdą później. Dla tych, którzy może zgubią drogę i będą musieli ją odnaleźć. Nikt nie wspina się sam”. Czasami mówi o kimś, ze jego życie to gotowy scenariusz na film. Tak jest w przypadku Vasquez – Lavado. Już jakiś czas temu głośno było o przeniesieniu historii autorki na srebrny ekran, ale nadal nie wiadomo, kiedy produkcja z Seleną Gomez w roli głównej trafi do kin. Mam nadzieję, że będzie równie dobra jak poruszająca i świetnie napisana książka „W cieniu góry. Wspomnienia Odważnej”, od której naprawdę nie sposób się oderwać.

Książkę „W cieniu góry. Wspomnienia Odważnej” znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin.