Recenzja książki „Wiedźma z Bliska”

Victoria Schwab jest jedną z najpopularniejszych autorek młodzieżowych powieści fantasy. Jej książki zostały przetłumaczone na dziesiątki języków i sprzedają się w ogromnych nakładach. Nie licząc krótkiego opowiadania „Pierwsze zabójstwo”, na podstawie którego Netflix w 2022 roku nakręcił ośmioodcinkowy serial, ślicznie wydana „Wiedźma z Bliska” to dopiero moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki. Do sięgnięcia po powieść z gatunku, którego z zasady unikam, zachęciła mnie przepiękna okładka i detale wewnątrz książki – ozdabiające kolejne rozdziały drzewa i malutkie kruki, ale czy pod względem atrakcyjności treść dorównała „opakowaniu”?

Lexi jest upartą i niezależną nastolatką, która niedawno straciła ojca. Wraz z zajmującą się wypiekiem chleba matką i pełną życia pięcioletnią siostrzyczką Wren mieszka w domu „tuż przy granicy pomiędzy zabudowaniami Bliska a wrzosowiskiem”. Ludzie powiadają, że „w takich miejscach mieszkają tylko myśliwi i wiedźmy”. Lexi trudnej sztuki tropienia nauczyła się od taty, ale nigdy nie sądziła, że będzie zmuszona wykorzystać swoje umiejętności, by odnaleźć zaginione dzieci. Kiedy w położonym na uboczu i odciętym od reszty świata Blisku pojawia się nieznajomy o „jasnej skórze i ciemnych włosach, z tak chłodnym spojrzeniem bezbarwnych oczu”, znika bez śladu kilkuletni chłopiec. Podejrzenie od razu pada na dziwnego przybysza. Gdy przepada kolejne dziecko, przerażeni mieszkańcy Bliska postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i wymierzyć sprawiedliwość, ale „ze strachu nigdy nie wyrasta nic dobrego. To zatrute ziarno”.

Na pewno nie można autorce odmówić umiejętności tworzenia dusznej i pełnej niepokoju atmosfery. Jest baśniowo, mrocznie i nieco klaustrofobicznie, bo „nikt nie zapuszcza się poza miasteczko, jeżeli może tego uniknąć”. „Wiedźma z Bliska” ma też swój niepowtarzalny klimat, a to za sprawą niesamowitego miejsca akcji: zasnutego mgłą i smaganego wiatrem wrzosowiska, które staje się jednym z bohaterów tej powieści. Jest malownicze, ale też złowrogie, bo zdaje się „wszystko pożerać: na wpół strawione głazy i pnie wystające ze stromych stoków” i to z nim związana jest legenda o tytułowej Wiedźmie z Bliska. Kim była? Potworem manipulującym żywiołami czy niegroźną istotą żyjącą w zgodzie z naturą? W końcu „przestraszeni ludzie widzą różne dziwne rzeczy”, a wszystko to, co inne, często budzi w członkach zamkniętej społeczności nieuzasadniony lęk. Polubiłam główną bohaterkę, ale najbardziej podobały mi się siostry Thorne, które widzą i wiedzą więcej od innych, a przy tym są wyraziste, złośliwe i zabawne. Z przekazywanymi z pokolenia na pokolenie podaniami o wiedźmie V.E. Schwab splotła wątek miłosny i dorzuciła elementy kryminału. Sama historia nie jest może wyjątkowo oryginalna, ale została podana w atrakcyjnej formie, a autorka świetnie poradziła sobie z budowaniem napięcia.

„Wszyscy urodzeni na wrzosowisku mają je sobie (…). Kiedy wieje wiatr, tacy jak my czują w duszy poruszenie. To nas tu trzyma, zawsze blisko domu”. Zaczynam się pomału przekonywać do fantastyki młodzieżowej i po lekturze „Wiedźmy z Bliska” już się nie dziwię, że powieści V.E. Schwab cieszą się aż tak ogromną popularnością, a warto zaznaczyć, że historia Lexy to jej debiut literacki, który po latach dostał drugie życie.  Książkę przywodzącą na myśl baśnie braci Grimm czyta się szybko i przyjemnie, a na deser otrzymujemy „Zrodzonego z popiołu” – opowiadanie, z którego dowiemy się, kim jest Cole i jak naprawdę ma na imię.

Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin

„Wiedźmę z Bliska” i inne książki młodzieżowe fantasy znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.