Recenzja książki „Większy kawałek nieba”

Często mówi się, że mężczyźni to najbardziej uparte istoty na ziemi. Potrafią latami łypać podejrzliwie z fotela w kierunku swoich dzieci, dążyć do celu po trupach i pozostają głusi na argumenty oraz głos rozsądku, kiedy już sobie coś postanowią. Nie wiem, czy opinia taka ma wiele wspólnego z rzeczywistością, ale charakterystyka ta z pewnością doskonale pasuje do głównego męskiego bohatera „Większego kawałka nieba”, Wiktora.

Mężczyzna przed laty obiecał swojej ukochanej, że jak najlepiej zajmie się ich synem. Nie zrozumiał jednak, na czym polega właściwe wychowanie dziecka, w konsekwencji czego rozpuścił swoją latorośl na tyle, że w wieku nastoletnim wciąż nie kwapi się ona do samodzielnego przygotowywania sobie śniadań czy sprzątania własnego pokoju. Dodatkowo ojciec nie zauważa, że postawa Oliwiera w znacznej mierze wynika z żalu chłopaka do swojego rodzica. Wiktor jest bardzo zabiegany i nie spędza zbyt wiele czasu w domu. Choć z całą pewnością kocha swoje dziecko, nie organizuje z nim wspólnych wypadów za miasto czy wyjść na lody. Zamiast tego dostarcza synowi kolejne sprzęty, ograniczając jego obowiązki praktycznie do zera. Nawet o odpowiedni dobór elementów śniadania ma zadbać gosposia, do której teraz przejdziemy.

Marysi niezwykle zależy na pracy. Nie jest już najmłodsza, choć energii z pewnością jej nie brakuje. Z jej perspektywy obserwujemy wnętrze domu Janickich, które przypomina muzeum. Brak w nim życia i radości, za to jest dosyć czysto. A to nie są najlepsze wieści dla sprzątaczki. Maria jest jednak przebojowa i stara się wyglądać na bardziej pewną siebie, niż jest w rzeczywistości. To zdecydowanie moja ulubiona postać występująca w historii wykreowanej przez Krystynę Mirek. Cechuje ją ciepło i dobroć, a jednocześnie widać, że nie jest to osoba, która da sobie w kaszę dmuchać.

Jeśli chodzi o pozostałe, ważne postaci kobiece, to wspomnę o Natalii, po której od razu widać, że będzie „tą złą”. Jest tym typem człowieka, który chciały przestawiać innych na własną modłę i zdecydowanie nie kocha bezwarunkowo. Natalia jest partnerką Wiktora i marzy, by ten wziął z nią ślub. Wychodzi nawet z inicjatywą i pyta wprost swojego mężczyznę, czy nie chciałby się z nią ożenić. Z tego wątku więcej zdradzać nie będę, bo szkoda psuć innym lekturę.

Przejdźmy teraz do Igi, głównej bohaterki, która próbuje ułożyć swoje życie niejako na nowo. Jej problemem jest ojciec alkoholik oraz tymczasowy brak pracy. Na szczęście kobieta trafia przypadkiem na ofertę podczas swojego pobytu w kawiarni. Okazuje się, że lokal pilnie poszukuje nowej kelnerki, bo pracownicy powoli przestają się wyrabiać z zamówieniami. Iga odważnie decyduje, iż wprosi się bez uprzedzenia na rozmowę kwalifikacyjną, na której… wypada świetnie! Od tamtej pory jej sytuacja ulega stopniowej zmianie, którą tak jak ja, będziecie śledzić z zapartym tchem.

„Większy kawałek nieba” to wielowątkowa powieść o trudach samotnego rodzicielstwa, miłości, zaufaniu oraz stawianiu czoła przeciwnościom losu. Krystyna Mirek wykonała kawał dobrej roboty, prezentując nam historię barwną i ciepłą, z której dla każdego z nas może płynąć jakaś nauka. Przede wszystkim będzie to dobra pozycja dla osób poszukujących lżejszej lektury, umilającej chłodne jesienne wieczory i mgliste zimowe poranki, ogrzewając ich serca poruszającą prozą.

„Większy kawałek nieba” i inną literaturę kobiecą znajdziesz w księgarni internetowej selkar.pl.

Autorka recenzji: Klaudia Sowa.