Recenzja książki „Zło konieczne” Alex Kavy
Zła koniecznego po prostu nie można uniknąć: należy je wyrządzić lub zaakceptować, że ktoś inny je wyrządza, by osiągnięty został zamierzony cel lub by w ostatecznym rozrachunku sprawiedliwości stało się zadość, a dobro triumfowało. Czy można pójść na układ z kimś, kto ma na sumienie ludzkie życie, by ocalić kolejne? Czy można pozwolić, by komuś stała się krzywda, jeżeli popełnienie przestępstwa sprawi, że świat stanie się odrobinę lepszy i bezpieczniejszy? „Zło konieczne” Alex Kavy to trzymający w napięciu kryminał, w którym autorka próbuje znaleźć odpowiedzi na te trudne z etycznego punktu widzenia pytania. Obowiązkiem Maggie O’Dell jako agentki FBI jest bezwzględne „ściganie i likwidowanie wszelkiego zła”, ale tym razem przyjdzie jej stanąć przed dylematem moralnym. „Nie istnieje bowiem nic takiego jak zamknięcie dawnych spraw. Wszyscy dźwigają jakiś bagaż przeszłości, tyle że niektórzy cięższy”.
Gdy większość Amerykanów przygotowuje się do hucznych obchodów Święta Niepodległości, w Waszyngtonie zostaje znaleziona głowa młodej kobiety, a na lotnisku w Omaha ktoś brutalnie morduje katolickiego księdza. Wielebny O’Sullivan wybierał się do Watykanu i miał przy sobie teczkę z ważnymi dokumentami, która znika bez śladu. Kiedy ginie kolejny ksiądz, agentka Maggie O’Dell nie ma wątpliwości, że ktoś wziął na cel duchownych i z całą pewnością będą kolejne ofiary. „Na studiach uczono ją odnajdywać i wykorzystywać podobieństwa i zbieżności. Doświadczenie nauczyło ją z kolei, żeby nigdy nie lekceważyć najmniej prawdopodobnej możliwości”. Czy zbrodnie mają związek z tuszowanym przez arcybiskupa skandalem pedofilskim?
Z przygodami nieustępliwej agentki FBI nie udało mi się zapoznać w kolejności chronologicznej, bo swoją przygodę z twórczością autorki rozpoczęłam od wciągającego „Zabójczego wirusa” (tom szósty), potem w moje ręce trafiły „Granice szaleństwa” (tom czwarty), a teraz pozycja numer pięć. Na szczęście każdy z thrillerów Kavy można czytać jako samodzielną powieść, a nieznajomość pierwszych trzech części w żadnej sposób nie odebrała mi przyjemności z lektury. W „Zło koniecznym” znajdziemy wszystko to, do czego autorka już zdążyła nas przyzwyczaić – króciutkie rozdziały, które bardzo szybko się czyta, sympatycznych bohaterów, dużo zwrotów akcji i pasjonującą zagadkę kryminalną. Maggie O’Dell musi nie tylko przygotować portret psychologiczny mordercy, a to wymaga od niej „wglądu w umysł zbrodniarza, zajrzenia w najciemniejsze zakamarki, i to tak, żeby nie dać się wciągnąć w tę piekielną otchłań”, ale też stanąć twarzą w twarz z bezwzględnym człowiekiem, któremu udało się uciec z kraju i uniknąć kary za popełnione przestępstwa. Powieść została po raz pierwszy wydana piętnaście lat temu, ale poruszony w niej temat jest niestety nadal aktualny. I bardzo bulwersujący, bo fabuła skupia się wokół brutalnych i tajemniczych morderstw, których ofiarami padają księża katoliccy oskarżeni o molestowanie nieletnich. Na szczególną uwagę zasługuje świetne i dające do myślenia zakończenie, które po prostu zwaliło mnie z nóg, chociaż można mieć wątpliwości, czy w prawdziwym życiu agentka FBI postąpiłaby tak, jak zrobiła to Maggie O’Dell.
Opisy poczynań żarłocznych czerwi, czy też rozważania na temat dobrego sposobu „na podniesienie z ziemi ludzkiej głowy” mogą skutecznie odebrać czytelnikowi apetyt, ale „Zło konieczne” to zdecydowanie najlepsza, najbardziej wstrząsająca i przy okazji najdłuższa, bo licząca ponad czterysta stron, książka Alex Kavy, jaką do tej pory przeczytałam. To nie tylko znakomity kryminał, ale też przejmująca i budząca skrajne emocje opowieść o złu w najczystszej postaci, które „przenika skórę, krąży w krwiobiegu, dosięga nawet kości”.
Autorka recenzji: Ewa Ciężkowska-Rumin
„Zło konieczne” i inne książki kryminały znajdziecie w księgarni internetowej selkar.pl.